Sąd Okręgowy w Katowicach przywraca wiarę w sprawiedliwość

 

 

Rząd PiS odebrał wdowie policyjną rentę. Sąd: To naruszenie zasady ochrony zaufania demokratycznego państwa

Marcin Pietraszewski 3 lutego 2020 | 08:01

 

MSWiA, w ramach ustawy dezubekizacyjnej, odebrało pani Ewie z Katowic policyjną rentę rodziną. Sąd uchylił właśnie tę decyzję. Uznał ją za sprzeczną z konstytucją oraz naruszającą ochronę zasady zaufania demokratycznego państwa prawa. - Nie wykazano, że mąż kobiety zwalczał opozycję, Kościół czy związki zawodowe - podkreślił sąd w Katowicach.

Mąż pani Ewy przez kilkanaście lat pracował w wydziale „B” Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. To była jednostka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zajmująca się obserwacją oraz operacyjnym zabezpieczeniem przebywających na terenie Polski dyplomatów, a także cudzoziemców. Wykonywała zadania na potrzeby Służby Bezpieczeństwa, a także Milicji Obywatelskiej. Mąż pani Ewy był tam wywiadowcą i pilnował obcokrajowców, którzy przyjeżdżali nawiązywać kontrakty z hutami i kopalniami na Śląsku. W 1975 r. mężczyzna przeszedł na milicyjną emeryturę. Zmarł w 2008 r.

PiS pozbawił wdowę policyjnej renty

Zgodnie z przepisami pani Ewa otrzymała po zmarłym mężu policyjną rentę rodzinną. Krótko potem została objęta pierwszą ustawą dezubekizacyjną, wprowadzoną jeszcze za rządów PO. Na jej mocy świadczenie zostało obniżone o kilkaset złotych do kwoty 2,4 tys. zł.

W 2017 r. policyjna renta rodzinna została kobiecie odebrana całkowicie. Przyznano jej najniższe świadczenie w wysokości 854 zł. Politycy PiS przeforsowali wtedy tzw. drugą ustawę dezubekizacyjną, która całkowicie pozbawiła nabytych świadczeń byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Dotyczyło to także członków ich rodzin. Dla PiS było to przywracanie elementarnej sprawiedliwości społecznej.

Sąd: ustawa dezubekizacyjna niekonstytucyjna

Pani Ewa złożyła pozew przeciwko MSWiA, w którym domagała się przywrócenia renty. Wykazała, że decyzja państwa pchnęła ją w nędzę. Jej miesięczne wydatki na mieszkanie, media, jedzenie i leki wynoszą co najmniej 1,9 tys. zł.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Katowicach, który na pierwszej rozprawie zdecydował, że MSWiA musi przywrócić kobiecie rentę rodzinną. I - przy okazji - zdemolował zapisy ustawy dezubekizacyjnej. „Sąd w pełni podziela wszystkie wyartykułowane w odwołaniu ubezpieczonej zarzuty niekonstytucyjności przepisów drugiej ustawy dezubekizacyjnej, w tym w zakresie prawidłowości procesu legislacyjnego, naruszenia zasad ochrony zaufania wynikającej z zasady demokratycznego państwa prawnego, zasad ochrony praw słusznie nabytych, pewności prawa, naruszenia godności czy zasady proporcjonalności” - mówiła sędzia Ewa Wyrwas-Wystrychowska z Sądu Okręgowego w Katowicach.

Sąd przypomina: sędziowie są niezawiśli

Wzorem sądu w Warszawie sędzia mogła zawiesić postępowanie i poczekać na decyzję Trybunału Konstytucyjnego, który ma ocenić zapisy ustawy dezubekizacyjnej. Domagało się tego zresztą MSWiA, twierdząc, że tylko TK może ocenić konstytucyjność przepisów zawartych w ustawie.

Problem w tym, że sprawa leży w Trybunale od dwóch lat i nie wyznaczono nawet terminu rozprawy. Sędzia Wyrwas-Wystrychowska postanowiła więc orzekać. „Wymiar sprawiedliwości sprawują sądy, a sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji i ustawom” - wyjaśniła w uzasadnieniu.

MSWiA nie wykazało, że milicjant zwalczał opozycję

Wytknęła MSWiA, że odbierając pani Ewie policyjną rentę rodzinną, ministerstwo kierowało się tylko listą jednostek, których funkcjonariusze zostali objęci ustawą dezubekizacyjną. Nie wykazało natomiast w żaden sposób, że mąż kobiety jako wywiadowca zwalczał opozycję, Kościół czy związki zawodowe. „Wypada zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie państwa prowadziły i prowadzą działalność wywiadowczą zarówno na obszarze własnych, jak i innych terytoriów. Jest to działalność niezbędna dla ochrony bezpieczeństwa interesów państwa i obywateli. Mąż ubezpieczonej jako wywiadowca realizował zadania obserwacyjne oraz przeszedł szkolenie w Szkole Obserwacji Zewnętrznej Służby Bezpieczeństwa MSW. Okoliczności te same w sobie nie dają żadnych podstaw do przyjęcia, aby faktycznie podejmował działania polegające na zwalczaniu demokratycznej opozycji, łamaniu prawa do wolności słowa, gwałceniu prawa do życia, wolności i bezpieczeństwa obywateli” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka

Orzeczenie sądu w Katowicach nie jest prawomocne. - Jestem dumna ze śląskich sędziów, którzy mają odwagę i nie czekają na rozstrzygnięcie TK. Wiele osób skrzywdzonych ustawą dezubekizacyjną nie ma czasu, bo to ludzie w podeszłym wieku - podkreśliła Ewa Macek z katowickiego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych. W ciągu dwóch lat na Śląsku zmarło kilkadziesiąt osób, które nie doczekały rozstrzygnięcia sporów z MSWiA. - Wyrok katowickiego sądu jest ważny, bo pokazuje, że nie można wrzucać wszystkich do jednego worka bez oceny tego, co robił - podkreśliła Macek.